czwartek, 4 maja 2017

Dziewczyna taka jak ja - Rozdział XIII

Cześć wszystkim!

Kolejny rozdział napisany pod wpływem jednodniowej weny twórczej. Nadrabianie zaległości ciąg dalszy.

Miłej lektury.
Trzymajcie się,
ELO.

Nowy rok akademicki zaczął się dla Meredith dość dziwnie. Nie chciała zwracać na siebie uwagi, ale zrobił to Robert podjeżdżając czarnym SUV-em na uczelniany parking. Pełno tu było oldschoolowych samochodów, którymi studenci się poruszali, ale ona odstawała od normy. Nie dość jeszcze, że podjechała pod szkołę takim autem, to dodatkowo Robert otworzył jej drzwi i pomógł wyjść jak kiedyś pomagano damom wychodzącym z karocy. Wszyscy patrzyli się na tą scenę ze zdumieniem albo z pogardą, że ktoś bogaty przyszedł na tą uczelnię. Ci drudzy rozpoczęli atakowanie jej osoby poprzez "ciche" szepty, które były dość słyszalne:
"To jest jakaś nowa studentka? Wcale nie jest ładna, ale za to bogata. Może ją zaliczę i zostanę jej chłopakiem na jakiś czas bawiąc się za jej hajs?"
"Co za szmata! Jeszcze roku dobrze nie zaczęła, a już się tu panoszy, jakby to było jej podwórko. Po moim trupie!"
"Więcej bogaczy nie mieli? Pewnie rozpuszczona, jak każda, która ma zielone".

Tak to wyglądało, ale Meredith szczególnie się tym nie przejęła. Szła w sobie znanym kierunku. Obojętnym wzrokiem patrzyła na ludzi wokół.

Odrażające. Nie mają własnego życia, ale na czyjeś jak najbardziej zwracają uwagę.

Nie chciała takiego wejścia. Pragnęła ukryć się w tłumie, być kimś niezauważalnym. Po prostu przeżyć studia. Jednakże już na samym początku było trudno.

Rozpoczęcie roku jak zawsze nudne. Trwało ponad półtorej godziny, ale starszym rocznikom jakoś to nie przeszkadzało. Pożegnanie starych i przywitanie nowych. Coś się zaczyna i coś się kończy.
I tak Meredith zaczyna studia na kierunku związanym z grafiką komputerową. Chociaż o tym ojciec pozwolił jej zdecydować. Wskazał uczelnię, ale na informatykę nie wyraziła zgody. Oczywiście, łatwo jej się uczy o komputerach, rozumie ich działanie i wie jak je złożyć i jakich części użyć, aby były ze sobą kompatybilne, ale nie czuła, aby to było jej powołanie życiowe. Za to na zajęciach związanych z grafiką mogła się artystycznie wyżyć. Jak miała zły dzień to robienie coś twórczego zawsze przynosiło ulgę i spokój.

W każdym razie rozpoczęcie nowego roku nie wiązało się ze spokojem i niewidzialnością.
Na uczelni była obiektem drwin zazdrośników oraz atencjuszy, którym po prostu nie podobała się jej osoba. Powody były różne: bycie bogatą, wygląd, to jakie ma zainteresowania i wiele innych. Jednakże, co ciekawe byli też i tacy, którzy chcieli ją wykorzystać do własnych celów. Mówili do niej, a ona ich ostentacyjnie ignorowała - to była najlepsza broń na takich jak oni. Nie mają czegoś, ale jak tego pragną, to przełamią się, aby zrobić najgorsze tylko po to, aby to coś otrzymać.

Odrażające. Nie wiem, ile razy powiedziałam to do siebie w myślach, ale ostatnio dużo nienawiści we mnie do ludzi. 

Na dzisiaj nie miała żadnych zaplanowanych zajęć, więc planowo jak z zegarkiem w ręku Robert przyjechał po nią i bez słowa wpuścił do samochodu, aby odjechać w kierunku ich apartamentu w centrum miasta. Meredith postanowiła się uspokoić i nie przejmować drwinami kierowanymi w jej stronę. W końcu dzisiaj czekała ją gorsza rzecz - kolacja z jej ojcem.

Co z tego wyniknie?
Do następnego!

Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz